Nostalgicznie przyglądam się fejsbukowym nowościom.
Czy ludzie tam, są naprawdę tacy szczęśliwi?
Właściwie, to nie rozmawiam z nikim.
Czasem przyplącze się jakiś dawny znajomy,
który podobnie jak ja, samotnie siedzi w tę ciemną noc.
Mam w sobie dużo bólu.
Nerwowo zasypiam, i nerwowo się budzę.
Tak bardzo się boję.
Co noc, zadaję sobie ciężkie pytanie,
dlaczego opuściłam Boga,
i nie znajduję na nie odpowiedzi.
Czasem zastanawiam się, jak wiele się zmieniło.
A chwilę później, już wiem, że nie zmieniło się nic.
Że nigdy nie było dobrze.
Ból, jest co raz silniejszy.
Przed snem, modlę się pustą modlitwą do Boga,
o zdrowie dla Babć, o szczęśliwy wyjazd dla Taty.
Co wieczór, zadaję sobie pytanie.
I nie wiem.
Zdjęcia przystojnej, długowłosej blondynki.
Pełna miłości, szczęścia, i pełni życia.
Umarła sama, w swoim pokoju, mając 21 lat.
A przecież, tak pięknie pisała, że jest dobrze.
Tak dzielnie walczyła.
I nikt nie zauważył, że blond włosów, już od dawna nie było.
Przecież chorowała na białaczkę, więc jak mogła,
tak po prostu, z dnia na dzień, odejść?
Panie Boże, proszę, odnajdź mnie.
Pokój jej duszy.
środa, 23 maja 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)